czwartek, 29 września 2016

KOBIETY W CZERNI WYSZŁY NA ULICE

Świat ostatnio stał się ostry w dotyku 
jakiś trudniejszy bo może przestałyśmy, my kobiety, żyć w osobności
i wzmógł się ten świat
wszystko się wzmogło
rzeczy pierwsze jak wojna, prokreacja, miłość, wolność
i rzeczy najmniejsze jak pita hektolitrami kawa, zalewające nas książki i alkohol i rozmowy

Ta rewolucja jest chwilowa (?)
ale póki co jakoś całe moje ciało walczy
raz rycząc czytając i ocierając się o kłamstwo i podłość bliźniego
raz z niemocy
a drugim razem mam ochotę rzucać cegłówkami w te niezniszczalne a jednak tak łatwopalne mury naszej państwowości
to kraj, ktróry nienawidzi innego
Żyda, komunisty
Kobiety
Geja

kiedy dziś jadąc SKM do pracy widziałam kobiety w żałobie pomyślałam sobie, że ktoś z nami zadarł
kobieca siła może palić miasta 
czy trzeba niszczyć aby coś budować...
chyba na to wygląda

Myślę, że z wszystkich naszych życiowych doświadczeń chodziło o to, że ocaleliśmy
chcieliśmy przetrwać
nie za wszelką cenę
ale jako my
przeciwstawiający się konwenansom
rodzicom/rodzinom
odrzucali nas chłopcy/dziewczyny
mniejsi więksi
co braliśmy za miłość - śmiało nam się w twarz
przyjaciele zapominali
i my zapominaliśmy o przyjaciołach
i czy nie chodziło o to, aby przetrwać?
żeby zachować się w tym upokorzeniu?
po raz kolejny ktoś nas upokarza
ale nie jest juz to rodzic czy pojedyncza relacja
nie jest to zetknięcie podgrzanego podniecenia z naiwością
potrzeba kochania z grą, spektaklem
upokarza nas coś wiekszego
co jest jakąś zbiorowością
to potwór zinstytucjonalizowany
a przecież nie jest to nic nowego


kobiety w czerni wyszły na ulice!

Amen!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz