czwartek, 29 września 2016

NASI MĘŻCZYŹNI

nasi mężczyźni,
kochani tacy

wspierający nas a jednak asekuracyjni
tak bardzo asekuracyjni, żeby nie narazić się szefowi, koledze, pewnej pozycji
Ja wiem, to co nas spotyka to i tak jakiś wyimek rzeczywistości.
Mój wyimek jest taki, że wciąż muszę płacić, odpokutować.
Gdzie jesteście w chwili próby nasi przyjaciale, partnerzy, kochankowie, mężowie, bracia
Teraz jest próba, i wierzcie mi bardzo namacalna.
Bracie gdzie jesteś? Przyjacielu, z którym mogę mówić o zagładzie Żydów. Żydzi są nowi mają na imię kobieta.
Gdzie feminizm jest traktowany jak choroba, a przecież policja zaczyna zaglądać mi do majtek, to tak jak Żydom zaglądono do garnków. Dziś mi do nich zajrzano.
I zgadnijmy kto mnie wsparł, który z mężczyzn.
Mój chłopak, mój mężzyzna deklarujący wierność i bycie ze mną?
Gdzie jesteś moja miłości, obiecująca mi ochronę przed tym światem.
Moje kobiety przyjaciółki, dla których jest ten tekst.
Z mocą i z krwią, ze mną.
Moja przyjaiółko nosząca nowe życie, piękna kobieto o niebywałej wrażliwości, choćby nie wiem co.
Moja przyjaciółko serwująca mi kawę w naszym wolnościowym mieszkaniu, gdzie Twoja ponadprzeciętna inteligencja dosięga tego, co czasem lepiej stłumić tabletką
Mój przyjacielu, ze mną
Ty załamany tym męskim światem, którego jesteś częścią, któremu wstyd za to, że zarówno Ty i ja należymy do tego świata
Mój chłopaku z przeszłego a jednego wciąż z tego życia.
Chłopaku, o którym chciałabym powiedzieć, bo nie wpisujesz się zupełnie w nurt polskości, w ten deklarowany femiznim, zaprzeczający temu feudalnemu systemowi do ludzi i rzeczy. I jeśli mogłabym mieć wiele zdań do powiedzenia, rzeczy, które nas od siebie fizycznie odsunęły, to nie byłyby to rzeczy fundamentalne.
Twoja wygrana polega na tym, że nie jesteś Polakiem. Czytaj człowiekiem, który wie wszystko, który przyjmuje obraz; który wychodzi z pozycji mesjasza.
Dziś wychodząc z badania mojego policyjno-macicznego czułam się sama.
W tym opustoszałym kraju.
Gdzie nagle okazuje się, że bitwa to nie jest tekst w Muzeum Powst.Warszawskiego, który możesz zerwać ze ściany. Że to się dzieje tu i teraz. Pusta Gdynia, a Ty jesteś polem walki. Twoje ciało jest polem walki.
a Twój chłopak obraża się, że tego dnia jesteś zbyt ironiczna. Twój obecny chłopak.
Myślę, że nie chcę protestować z tym chłopakiem.
Barbara Kruger, 1989. #WeStillHaveToProtestThisShit
Tego dnia, kiedy jesteś ograbiona, gdzie musisz tłumaczyć się ze swojej pustej albo chwilowo napełnionej macicy, że ktoś może stanowić o tobie jako istocie. O twoich rękach, nogach, twoich wypełnionych żyłach.
Nie jestem King of Sorrow.
Ale wciąż każą ci nią być. Raczej nim,
Bitwa, a nawet żadna krew nie poszła oprócz tej między moimi nogami - ale to żadna krew. To krew normalna. Chyba, że ktoś zacznie mnie z tej krwii rozliczać, to wtedy będzie krew podlegąjąca ofercie. Hej lewacy, którzy się jej boicie, hej maciczna policjo, która zapisujesz każdą zmarnowaną kroplę,
Hej mężczyźni, którzy zbyt łatwo szafujecie moimi kawałkami!
 Który z Was pójdzie w poniedziałek ze mną?
Który z Was w ostatnim momenc
ie powie, że nie lubi politykować?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz